Praca dorywcza to zupełnie co innego niż praca stała.

Praca dorywcza to zupełnie co innego niż praca stała. Zobacz, wygodnie jest wejść codziennie do tej samej instytucji, to jest tak, jakbyśmy wchodzili w ciepłe papucie przed snem. Jest tam miło, spokojnie, przez lata nic nami nie wstrząśnie, raczej nie grozi nam żadna rewolucja, szefa da się jakoś ugłaskać, chociaż byłby chodzącym, obleśnym potworem depczącym nam po piętach i na dodatek wychodząc z ubikacji nigdy nie spuszczałby po sobie wody.

Popatrz, wszystko da się przeżyć, wychodzimy przecież zawsze o tej samej porze i popołudnia spędzamy na przykład przy kuflu ulubionego piwa, a pieniądze spływają na nasze konto równiutko co miesiąc. Ale zobacz i wejdź w sytuację tych, którzy pracują dorywczo. Nigdy nie wiedzą, kiedy zadzwoni telefon; zachłysną się łyżka zupy, którą z litości poczęstowała ich gospodarna sąsiadka,a może nerwowo przerwą namiętny pocałunek na randce z od dawno wypatrywaną dziewczyną z osiedla, którą każdy z kumpli podziwia i porównywał do Angeliny Jolie.

Trzeba zapomnieć o wszystkim, bo nieoczekiwanie otrzymaliśmy rewelacyjną propozycję pracy dorywczej: będziemy biegali spoceni po supermarkecie, przebrani w upalny dzień za smoka wawelskiego,lub przeskakiwali przez wysoki płot fabryki makaronów, ponieważ w czasie ulewnego deszczu, portierowi nie chce się wyjść, otworzyć furtki zakładu,a zmiana zaczyna się za dziesięć minut. A na dodatek w czasie pracy zniszczymy nasze niezłe spodnie, a gdy opiekun zmiany będzie czyścił nas z mąki,odkurzacz wyssie nam z kieszeni ostatnią papierową dychę, o tym zorientujemy się chcąc kupić bilet autobusowy na powrót do domu oddalonego osiem przystanków.

Zarobione pieniądze spłyną dopiero po sześciu tygodniach i niesłusznie obetną nam jeszcze cztery godziny, gdyż mając wcześniejsze doświadczenie zapisywaliśmy ile pracowaliśmy. Zobaczcie jak to wygląda i nie rezygnujcie ze stałego etatu, chociaż jesteście u kresu sił i nawet pojawiają się wam myśli samobójcze; możecie się na przykład poratować u psychoterapeuty, żeby wytrwać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *